Friday, March 15, 2024

1+1


Niby tacy sami, a jednak różni. Każdy chyba próbuje znaleźć między nimi podobieństwa, a ja ze wszystkich sił staram się szukać różnic, ale tak, aby nie porównywać który jest lepszy lub gorszy, a po prostu aby każdy z nich miał ‚swoją’ cechę.

Na ten moment, o ile to sprawiedliwe ocenić toddlera z niemowlakiem, to K1 wydaje się być dzieckiem, który od zawsze chętniej wszystko jadło i które umie się bawić samodzielnie. K2 też potrafi sam się sobą zająć, ale mam wrażenie, że bardziej potrzebuje towarzystwa, albo przynajmniej kogoś w zasięgu wzroku. Nie pamiętam, żeby K1 tak miał będąc w jego wieku, ale prawda jest też taka, że ja już niewiele pamiętam, co powinno mnie bardziej motywować do zapisywania różnych spostrzeżeń do których ja lub chłopcy, będziemy mogli wrócić w przyszłości. K2 na pewno, zdecydowanie mniej lubi/potrzebuje jeść i zdecydowanie woli spać. Oczywiście nie wtedy, kiedy od niego tego oczekuję - śmiech przez łzy. 

Często myślę o tym, ile moich łez miało i ma na nich wpływ. Jak bardzo moje zdrowie psychiczne miało i ma wpływ na ich osobowość, czy mój niski nastrój bardzo negatywnie wpłynął na ich życie płodowe, a co za tym idzie, na ich życie obecne. 

Wiem, że macierzyństwo, jak wiele innych rzeczy, nie jest moją najmocniejszą stroną. Tłumaczę to sobie, że to przez wieczny deszcz i brak jakościowej ilości snu. Ale może ja po prostu się do tego nie nadaję? Pociesza mnie fakt, że chłopcy lubią ze sobą spędzać czas, przynajmniej na te chwile, mimo, że nie mogą się jeszcze ze sobą się bawić lub bić. 

K1 uwielbia mówić do swojego młodszego brata, przynosić mu zabawki i dawać mu całusy. K2 z kolei uwielbia patrzeć na starszego brata, zawsze szuka go wzrokiem i uśmiecha się kiedy ich oczy się spotykają. Niesamowite ile mają w sobie miłości wobec siebie, podczas gdy ja nie potrafię praktycznie niczym się ekscytować. 

Mam coraz więcej koleżanek-matek, w różnych sytuacjach życiowych. Te znajomości pomagają mi pamiętać, że każda z nas ma jakiś powód do narzekania i całkiem często mamy te same powody. Żadna z sytuacji nie jest w pełni lepsza czy gorsza od drugiej, po prostu każda z nas jest inna. Ale jestem pełna podziwu ile spokoju w sobie mają(ja nie mam ani siły ani ochoty ukrywać, że wszystko gra), energii i chęci. 

Podczas gdy ja, mam wrażenie że cały czas, każdego dnia muszę walczyć. Albo z dwu i pol latkiem albo z dorosłymi, z którymi mam kontakt. Wieczna walka, która sprawia że tęsknię za czasami piaseczyńskiej, kiedy to pranie robiłam co dwa tygodnie i mogłam dosłownie robić co tylko chciałam, nikomu się z tego nie tłumaczyć. 

Teraz zostaje mi tylko leżeć, póki mogę, wyrzucić z siebie tyle, ile w stanie jestem zaakceptować aby wyrzucić w cyberprzestrzeń, mając z tyłu głowy ryzyko konsekwencji, że ktoś kiedyś znajdzie te słowa i wykorzysta przeciwko mnie. Więc wyrzucam z siebie myśli, ale ocenzurowane. Zastanawia mnie to, czy moje koleżanki/znajome matki mają chociaż podobne rozterki, czy naprawdę mają lepiej bo … i tu wstaw różny powód. 

Ale z pozytywów. Z ostatnich dni, to co się wydarzyło, a co chcę zapamiętać, więc zapisuję: 

K1 gada coraz więcej i to prawie w każdym możliwym języku. Jego pamięć jest niewiarygodnie dobra, przez co muszę pamiętać żeby zacząć gryźć się w język, bo prędzej czy później będzie powtarzał to co usłyszał. Jest niesamowicie spostrzegawczy, ciekawy świata, uwielbia krzyczeć, skakać i się przytulać. No i kocha cukier, ale kogo to dziwi.

K2 z kolei chwyta się wszystkiego, co znajdzie się w zasięgu jego ręki. Bardzo chętnie drapie siebie lub napotkane rzeczy. Nie lubi słońca, najchętniej zasypia w wózku, niezależnie od tego ile czasu minęło od ostatniego posiłku i czy zamiast spać, nie powinien przypadkiem jeść. Jest chyba zmarzluchem, bo nie przeszkadza mu ilość warstw ubrań ani kocyków. Ale z kolei nie przeszkadza mu również dotyk zimnej mokrej chusteczki, tylko wzdryga się kiedy ja mam bardzo zimne (dopiero co umyte) dłonie.