Sunday, July 25, 2010

i love u, viet nam


to niesamowite, ze wystarczy jeden oboz zeby zmienil sie moj caly stosunek do tego socjalisycznego kraju - tak, bede powtarzac, ze panuje tu socjalizm :P

poznalam niesamowitych ludzi, z roznych zakatkow swiata i przy okazji szlifuje jezyki. znaczy mam na mysli angielski i wietnamski, bo jednak z francuskim.. ajajaj, kiepsko.

tak czy owak, denerwuje mnie to ze musimy tanczyc, spiewac i chwalic ustroj polityczny. nie zdajecie sobie nawet sprawy z tego jak zenujace to jest, dlatego czesto uciekam z tego typu 'zebran'.

chcialabym napisac co sie dzialo, ale tak naprawde nie ma dnia zebym sie nudzila! pierwszy raz tak mam, ze w wietnamie mam co robic - dziwne.

SAJGON - HO CHI MINH CITY

pierwszy dzien - tlum dzieciakow, kazdy obczaja i ocenia po wygladzie. proba zapoznania ludzi konczy sie slabo, ale moja polska grupa sie nie poddaje. pozniej kadra 'pedagogiczna' pokazala nam prawdziwy sens obozu - spiewanie i taniec. matko, wcisneli mnie w rozowa sukienke, no myslalam ze jebne. 'choreograf' na pewno ma ziolo i nie chce sie podzielic. poprzez zenujacy wystep poznalam duzo wiecej ludzi - m.in. Mike'a. wieczorem poszlam do ... hmmm baru? ROSE ? z francuzami i z Vicky z niemiec. pilismy i marudzilismy na karaoke. tak czy owak tego wieczoru Son sie sparzyl shotem Rainbow. do dzis nikt z nas nie wie jak to sie pije tak naprawde.

drugi dzien - ZAKUPY. a jak! na szczescie nasze hotele - bo caly oboz nie zmiescil sie w jednym hotelu - byly blisko, tuz obok najwiekszej hali targowej gdzie znalazlam koszulke iPho. LOVELY! z francuzami kupilam koszulke za jakies 35 000d = moze z 2$ ? po calym dniu robienia z siebie idioty w roznych miejscach .. czas na impreze! pilismy w polskim stylu - wodka i cola kupiona w sklepie, picie w parku. pilam na pusty zoladek - jak zwykle- ale tym razem wzielo mnie bardziej niz normalnie. wszyscy juz byli wstawieni przed pojsciem do klubu, ktory mega sie rozni od polskiego. zauwazylam ze ludzie chodza tam nie po to zeby tanczyc czy sie bawic, a jedynie pic lub co gorsza robic interesy. ;o no ale musze przyznac, ze miejsce zrobilo na mnie wrazenie, szkoda ze ochroniarze nie pozwalali praktycznie na taniec - bo kazdy stolik mial swoja przestrzen dla tancerzy - kurde przestrzen mniejsza od szkolnego kibla, wiec pozdro. no tak czy owak, tak sie wstawilam, ze pomylilam ochroniarza z kolega i ... AJ. WSTYD po prostu. tego wieczoru uciekalam od Chu - chlopak z czech ktory przypomina karola. Chu sie strasznie upil, nazwal mnie Cathy ( bo Trinh kojarzy mu sie z eks, a Emilia z 13letnia Szwedka z ktora sie ruchal - nie mam pytan) i coz.. no chcial mnie przeleciec. wystraszylam sie wiec polecialam od razu do lidera mojej grupy, francuzow i szwajcara ktory znal podstawowy krok dancehallu i sie jaral nim caly wieczor. Mike mial byc w klubie, ale poszedl na impreze ze swoimi kolegami, aj szkoda.
NOC ZAKONCZYLA SIE BEZ SEKSU dzieki bogu

trzeci dzien - juz na wstepie uzgodnilismy grupa - polska, francja, czechy, bulgaria, niemcy, wegry i jednostki z tajlandii, laosu, rosji - ze nie idziemy do Fuse(klubu). za to poszlismy na bowling, karaoke a pozniej w poszukiwaniu nowego klubu. nowy klub - barocco - byl .. okropny. niby eksluzywny, ale smierdzial, kelnerzy byli nie mili no i coz .. klub jedynie do ruchania i wciagania prochow. podziekowalismy i wrocilismy do hotelu gdzie zrobilismy sobie roomparty! gralismy w clap clap na picie, a jak juz vodka wyszla, zaczelismy grac clap clap i black jacka na picie napojow bez alko, ale nie mozna korzystac z toalety! hahahaha ile smiechu bylo, chlopcy po prostu blagali o skorzystanie. impreza skonczyla sie o 5 rano, pozniej poszlismy na silownie. tej nocy pierwszy raz spalam w swoim pokoju - bo normalnie spalam u chlopcow xd

ostatni dzien - rano znowu bylo jakies spiewanie, ale po godzinie ucieklam z moja ekipa z polski i z 2kolesiami z wegier do diamonds - centrum handlowe, gdzie przesiedzielismy dobre pare godzin na pietrze z grami. no a pozniej okazalo sie ze zgubilam moje okulary wiec szybko pobieglam na targ i kupilm podrobki ray banow za 30 000d, spakowalam sie i ruszylismy na pociag. okazalo sie ze Tui z Laosu zgubila walizke, ale tak naprawde ktos schowal do autokaru nr 4 - a ona jest z autokaru nr 2. w pociagu bylo okropnie. tyle zamieszania o bilety, miejsca w wagonie, kto gdzie z kim. no ale jak juz wszystko bylo w miare ogarniete - zebralismy ekipe i zaczelismy grac w clap clap na picie. oczywiscie ja niby juz bylam mega wstawiona, wiec podziekowali mi za udzial. obrazona poszlam w poszukiwaniu czechow - bo wiedzialam ze maja wodke. za to spotkalam Mike'a i posiedzialam z nim i jego znajomymi w ich przedziale dobre .. 10minut? bo pozniej David mnie porwal do przedzialu z czechami gdzie mielismy pic. ja nie jednak nie pilam, bo nie bylo popitki, wiec powiedzialam pas. za to byl anglik, paskudny i pijany i caly czas calowal moja reke. WTF. a i Chu kazal mi ogladac pornola z jego kolezanka :O to bylo okropne, a Tuan powiedzial ' patrz i sie ucz'. FUUUUUUUUUU szybko ucieklam z Davbidem do jego przedzialu zeby pojsc spac. spac .. MARZENIA. rzucilam sie na lozko i po prostu koszmar sie zaczal. lezalam na boku jak to miewam w zwyczaju i co? lewa reke trzymal Chu ktory mowil ' Cathy, kocham Cie za to jaka jestes. nie zostawiaj mnie, mow do mnie. nie spij i trzymaj mnie za reke, Cathy', prawa reke trzymal Phuong z wegier, ktory caly czas zamykal mi oczy chociaz mialam zamkniete. a prawa noge macal mnie Tomy z wegier. no myslalam ze umre! blagalam Darka zeby mnie nie zostawial, ale byl tak pijany ze mnie olal :( ogolnie to caly oboz uwaza ze nie ma dnia, zebym nie byla pijana. pamietam tez ze tej nocy francuzi sie o mnie martwili. ah. pozniej gdy sie uspokoilo, gdy wszyscy poszli spac .. poczulam ze .. nie leze sama na lozku : lezal jeszcze phuong. O FU, przytulil mnie, wzial moja reke na swoje serce i zaczal calowac po glowie az w koncu pocalowal mnie w usta. FU. co to za zwyczaj calowac osobe ktora SPI!? po tym szybko ucieklam do swojego przedzialu - ktory w koncu dzielilam z 2 dziewczynami z anglii i z obca osoba nie z obozu. rano jak wstalam to gadalam z Chu i Mike'm. okazalo sie ze :
a ) okradli Chu, zostawili mu marne 100 000d, na szczescie chlopak jest bogaty i ma od ch... kasy na karcie kredytowej.
b) Tomy byl tak pijany, ze gasnica zdemolowal wagon nr 9. policja i ochrona szukali winnego, ale nie znalezli go. NA SZCZESCIE
c) chlopak z anglii ktory mnie calowal po rece zarzygal swoj przedzial.
a i jeszcze udalo mi sie zaliczyc poludniowa drzemke. przy okazji pogadalam ze szwajcarem - wtedy jeszcze na niego lecialam - ktory powiedzial ze jak spie wygladam jak dziecko - filip ze slowacji tez tak powiedzial - no i przez Tin'a ( szwajcar ) bolala mnie glowa bo dal mi jakis olejek.

DA NANG
gdy juz dotarlismy, szybko obczailismy pokoje. w porownaniu z sajgonem byly bardzo kiepskie. na obiedzie obczywiscie nie moglam nic zjesc - same krewetki. ale okazalo sie ze przy moim stole byly jeszcze 3 inne osoby uczulone na krewetki. YEAH. po szybkim skonsumowaniu posilku poszlismy sie przebrac i ruszlismysmy na plaze autokarami z eskorta policji. :D bylo swietnie, dobra zabawa w morzu. caly czas siedzialam ze szwajcarem ktory tylko w kolko powtarzal ze jestem 'the most cuttiest girl on the camp'. tja, od razu mozna bylo wyczuc ze jest playerem, bo poprzedniej nocy spedzil caly czas z Tui z Laosu. ogolnie chlopak z wygladu nie jest zly - Asia, spodobalaby Ci sie jego klata - no ale ... jak juz mowi po vn to trudno sie z nim dogadac, bo zna jezyk gorzej ode mnie i ma akcent poludniowy, gdy z kolei ja mam polnocny, a po angielsku mowi z akcentem francuskim, wiec od razu sa problemy z rozmowa. po plazy byla kolacja, na ktorej poklocilam sie z Darkiem, ktory traktuje mnie jak dziecko. powiedzialam mu, ze umowilam sie z Mike'm a on na to ' zobaczymy czy pojdziesz z nim dzisiaj. jestes za latwa, nie moge pozwolic zebys sie umawiala z byle kim'. i po tym wybuchlam, powiedzialam wszystko co sie dzialo w pociagu, co robil jego dobry kolega z wegier. oczywiscie mi nie wierzyl, wiec na ognisku w ogole ze soba nie gadalismy. ognisko swoja droga .. troche dziecinne - no ale chodzilo o poznawanie tutejszej mlodziezy, wiec .. nie no nie bylo zle. posmiac sie posmialam no i spocilam sie jak swinia. ZAPOMNIALABYM! przez noc w pociagu stracilam glos, wiec ogolnie od tamtej pory brzmie - az do dzis- jakbym byla pijana. wiec pozdro. no ale po ognisku poszlam na spacer z kilkoma osobami i spac. pierwsza noc bez alkoholu. pozniej Tui i Huong - moja wspollokatorka - opowiadaly mi o tym ze cale pietro slyszalo orgazm austriaczki i slowaka. no bywa i tak, nie? a i w koncu nie poszlam nigdzie z mike'm bo .. coz nie dogadalismy sie. ponoc do mnie dzwonil do pokoju gdy mnie nie bylo. ZYCIE.

nastepnego dnia bylismy w dziwnych miejsach, glownie robic zdj czy kapac sie w morzu. btw, francuzi mnie wrzucili do morza w ubraniu, tylkop dlatego ze powiedzialam ze sa looserami :( :P pozniej jakies wycieczki, znowu jakies owoce morza .. a! Leha z californi powiedziala mi ze wszyscy na obozie mysla ze jestem z Tinem ze szwajcarii. a wiecie czemu tak mysla? bo oboje mamy czerwone plami na szyi i mysla, ze zrobilismy sobie malinki. MATKO. a mnie po prostu komar ugryzl. ah te ploty. a i chcialam wymienic sie z tajlandia numerami kom - ale to bylo zabawne, bo ja bylam w autokarze nr 1 a ni w autokarze nr 4 - nie wiem swoja droga jakim cudem nasze autokary byly blisko siebie, ale tak czy siak probowalam im podawac numer na migi. moje znaki wychwycil animator ktory myslal ze go podrywam! MASAKRA.

HUE
gdy juz dotarlismy do Hue, okazalo sie ze autokar nr 1, 2 i 3 beda razem, ze tylko nr 4 bedzie oddzielnie. LOSERS. obczailismy pokoje i polecielismy na kolacje. na kolacji nic nie tknelam, bo siedzial z nami oblesny pedal z kambodzy. FU. no i oczywisie gadalismy o planach na wieczor. uzgodnilismy wszyscy ze o 21 pod hotelem park view i ze pojdziemy do klubu. jeszcze w miedzy czasie udalo mi sie potorturopwac anglikow i francuzow :D hahaha i teraz znak 'L' nie znaczy 'LEgie' tylko 'LEsbian PArty!'. fantatsycznie. a i okzalo sie ze ktos okradl Tuan Anh z Czech. biedny chlopak :( no ale podobno juz skombinowal sobie kase - btw, czuje ze na tym obozie jestem najbiedniejsza z tych wszystkich bnananow :p do klubu pojechjalismy kilkoma taxowkami. klub w jakims hotelu, wiecej przestrzeni do tanczenia, parkiet etc .. ale lecialo w sumie tylko techno techno. dobra, wyciagnelam Leha i rozpoiczelysmy impreze ( oczywiscie po paru mocnych drinkach, bo na trzezwo to nie bardzo sie da :P ). szwajcar od razu do mnie podbil, bo wiedzial, ze ze mna moze bez wstydu zatanczyc. no ale gdy na horyzoncie pojawil sie Mike, ucieklam od Tin'a i zaczelam tanczyc z Mike'm. Rumunia feat Polska. ajj fajnie bylo. mozna sie domyslec jak sie zakonczylo - oczywiscie wszyscy o tym gadali ale TRUDNO. raz sie zyje. i nie wiem czemu Neil z Australii uwaza ze jestem crazy, skoro to on byl tak spity ze biegal i skakal po ulicy. :D
w hotelu chlopcy rozpoczeli nwoa impreze - POOL PARTY. no ale ,ze ja przeprowadzalam powazna rozmowe z Mikiem to nie wskoczylam tam, chociaz Chu mowil ze 'rada starszych' mi kaze. probowalam mu dac do zrozumienia ze mam okres i ze bez tamponu nie wskocze, to ten na caly basen krzyknal ' your pussy is bloodin?!' NIE MAM PYTAN.
i tej nocy zaczely m isie krwotoki z nosa. nie poszlam na jedna wycieczke, przesiedzialam cale popoludnie sama w pokoju i umieralam z nudow. odwiedzili mnie Mike, Trang, Tuan Anh, Tin, Tui, Chu, David, Darek. slodko. no ale pozniej po obiedzie zemdlalam, bo znowu mialam krwotok. chcieli mnie wyslac do szpitala, ale co za wstyd, wszyscy stali nade mna:/ posiedzialam sobie pozniej sama a pozniej caly wieczor siedzialam z Mikem i jego znajomymi, bylo smiesznie, aczkolwiek czulam sie obco. duzo rozmawiam z Mikem i okazalo sie ze mamy podobne poglady etc etc. no ale pozniej 'rada starszych' wszystko popsula, Darek powiedzial ze 24 musze byc w swoim pokoju. byla 23 wiec powiedzialam Mikowi ze ide do pokoju, niech zaczynaja film beze mnie. poszlam spac i obudzilam sie zakrawiona. tym razem wyslali mnie do szpitala, gdzie dostalam ataku histerii i placzu. NIENAWIDZE SZPITALI. mowilam ze gdy leze to nie moge oddychac, a kazali mi lezec. blagalam w myslach o smierc, bo w szpitalu bylo paskudnie. pobrali mi krew i czekalam 5h zeby sie dowiedziec ze stracilam duzo krwi. kurna i bez badan umiem takie wnioski wyciagnac. wtedy powiedzieli ze wracam do domu ze dla mnie oboz sie konczy. poplakalam sie. ale pozniej wszyscy mowili ze jak wyzdrowieje to moge dolaczyc gdy tylko oboz dotrze do hanoi. oboz bedzie dzisiaj w hanoi. dokladnie za 5h, wiec ide sie umyc, zjesc sniadanie i sie wyszykowac. NUDZILAM SIE BEZ TYCH LUDZI U MOJEGO WUJKA. masakrycznie.








Thursday, July 15, 2010

hell

matko boska. jestem w sajgonie i kupilam moja wymarzona koszulke iPHO. wszystko fajnie, ludzie sa dosc ciekawi i roznorodni. sa wietnamczycy i polwietnamczycy, ktorzy nawet nie wygladaja na azjatow + nie wszyscy mowia po wietnamsku - wiec pozdro. ogolnie tutaj jest straszny komunizm. przed chwila bawili sie mna jak laleczka, musialam spiewac piosenki o wietnamie i 'tanczyc' + bede w tv w jakiejs paskudnej sukience. gardze komunizmem. to wszystko bylo takie sztuczne i denerwujace. wiec jesli nie wroce do polski, tzn ze zgarneli mnie za to ze jestem przeciwna socjalizmowi. pozdro

Tuesday, July 6, 2010

thirty seconds to the hell

40°C

przyjemnie nie ma co. zamiast się rozkoszować wakacjami, myślę jedynie jak się ochłodzić i jak się ubrać by się nie spalić. no bo serio, tu słońce spala skórę. wystarczy 5min o godz 10, żeby być murzynem. nie żartuję, mnie po prostu boli jak siedzę na dworze. no ale co zrobić, takie uroki.

w ogóle, to nie wiedziałam, że istnieją głupsze reklamy niż w polsce. no jak siebie kocham, od oglądania tutejszej telewizji bardziej głupieję niż od mtv. np. jest reklama, gdzie wielka moneta biega i radośnie śpiewa z jakąś rodziną - nihooya, nikt nie ogarnia czego to reklama. albo reklama mleka w kartonie. akcja dzieje się w jakimś parku, gdzie chłopiec siedzi na ławce i zaczyna pić reklamowany napój. nagle przychodzi krowa, siada obok niego i zaczyna się śmiać.

nie mam pytań.

moi młodsi kuzyni zaczynają grać mi na nerwach. nudzi mnie już moja anielska cierpliwość, łaska i życzliwość - aż trudno w to uwierzyć, ale w wietnamie nie jestem sarkastyczna i bywam nawet bardzo miła. zaczynam się bać.

o masz, nie wiem co mam ze sobą zrobić. powinnam wziąć się za klasykę, ale TAK MI SIĘ NIE CHCE. i nie wiem czemu nie mogę teraz w nocy spać, choć moja sypialnia ma klimatyzację. później rano mnie budzą na śniadanie, a po śniadaniu nie mogę spać - 'bo będę zmęczona'.

ajajajaj. najlepiej by było, gdybym mogła włączyć komputer w czasie gdy wszyscy śpią - ale mi nie wolno :(

a jutro wracam do hanoi, żeby kupić bilet, bo jadę nad morze z kuzynką i jej rodziną. świetnie, jadę nad morze + zgadnijcie kto zapomniał wziąć dół od bikini? tak, ja. brawo.
no i od jutra - bye bye na miesiąc fb i grono.

Sunday, July 4, 2010

bienvenue a broad / welcome abroad

co za poczatek wakacji.
poklocilam sie z matka, o 'zle' spakowany krem do walizki - po czym to ona zle mi spakowala zel do twarzy, ktory rozlal mi sie na ubrania. kurna, co za matka.
przed lotem widzialam sie z marlena, ania, asia, mikim, maja, kamilem, maria. byly lzy, no ale to przez klotnie. niestety nie mogli mnie zawiezc na lotnisko - a szkoda.

na lotnisku, obowiazkowo coffee heaven, a jak. pozniej znalazlam kolezanke i na szczescie przepuscili moja walizke, ktora wazyla 32kg, czyli o 2kg za duzo.

a kolezanka? coz , dziwna. myslalam ze bedzie fajniej, a juz mnie wkurza noo. z zachowania i nawet z wygladu mi przypomina miziaje. denerwuje mnie w niej to, ze sie madrzy, matko i wywyzsza sie, a ja wygladam nastarsza od niej. bez kitu. caly dzien zabierala mi kuzynke i chwalila sie swoja wiedza. w kawiarni patrzyla na mnie z pogarda, bo przygladalam sie pieknemu chlopcu ktory slodko kolorowal. jebac ja, bede musiala sobie nowe towarzystwo znalezc na obozie.
a i jest mega sztuczna. ale z zachowania. zgrywa jedynie dobre dziecko, zeby moc imprezowac do woli i mnie poucza jaka ja mam byc. no cholera, jeszcze ja zmienie i bedzie takim buntownikiem jak ja.

a wietnam? coz, jak zwykle przywitalo mnie duszne powietrze. zaledwie 35stopni celcjusza, jak to mowia tutejsi. ale dobra, z rodzina jako tako sie dogaduje i jest w porzadku. oczywiscie mnie denerwuje momentami, ale to norma. najgorszy jest kuzyn, gruby w okularach. zawsze zaglkada mi przez ramie lub, co gorsza, nagle jego twarz znajduje sie na mojej gazecie. i caly czas kaze mi czytac po wietnamsku - no co ja jestem?!

tutejsi biora mnie za .. 20letnia pol wietnamke. uwielbiam to. no po prostu lovely.
plus niedlugo czeka mnie podroz autokarem .. 500km = 12h. MATKO co to za zycie? jeszcze sie mnie pytaja co chce robic i gdzie mieszkac w WIETNAMIE. a gdy im odpowiadam ze nie chce miec meza, nie wiem co chce robic i ze nie chce mieszkac w tym kraju, to zjezdzaja mnie wzrokiem i zaczyna sie paplanina na temat ojczyzny pleple. i nikt nie rozumie czemu mi sie wietnamczycy nie podobaja - no wystarczy na nich spojrzec - i wszystko jasne. ale najwidoczniej tylko m\ja mam dobry gust :D