nie moge uwierzyc, ze oboz sie juz skonczyl. odnioslam wrazenie, jakbym byla z tymi ludzmi ponad rok, a to byly niecale 3tyg. czas tak szybko zlecial, ze nie zdazylam zapamietac wszystkich imion - 130osob - a co dopiero ich tak naprawde poznac. zdazylam jedynie zauwazyc, ze oboz to gra pozorow. niewiadomo kto udaje, kto klamie, kto jest soba - bo tak naprawde ja sama nie wiem czy bylam soba? wiekszosc obozu bierze mnie za 'crazy and wild polish girl', ale w sumie nie jestem ani crazy ani wild. co najsmieszniejsze, pod koniec obozu wyszlo na jaw kto jest najwieksza dziwka (Tui, rowiesniczka z Laosu, ktora wyglada na 13lat i nikt w zyciu by jej nie posadzal o 1576465453456 blow jobow ) kto jest najwiekszym zboczonym agresorem (Du , francuz ktory wyglada jak zolnierz ) czy tez kto ma najwieksze pracie na chlopcow ( Any, bulgaria, po zerwaniu ze Szwajcarem, pocieszyla sie Czechem, ktory kilka dni temu wrocil do swojego kraju, wtedy odnalazla sie w ramionach rok mlodszego Australijczyka - ktorego btw namawialam do calowania sie z nia :D).
mimo ze ludzie okazali sie falszywi, to i tak bedzie mi brakowalo trai he. nic nie robienie w hotelu, na koszt panstwa, ajjj. i ta policyjna eskorta. ta, to bylo fajne. teraz wszyscy chcemy byc in touch i na fb az roi sie od tekstow 'miss u all guys', ale ... coz. na wallu mam rozmowe z tajka.. z ktora w zyciu nie rozmawialam na trai he! a teraz tylko 'miss u' i tak w kolko. dziwne, ale takei zycie, nie ?
no ale tak czy owak, te 3tygodnie mnie zmienily. juz nie ciagnie mnie az tak do picia - no bo kurde, kazdego dnia wodka hanoi .. ohyda. mozna umrzec, dlatego teraz bardziej doceniam bailey's :D a tak powaznie, to zmienili mnie ludzie i wydaje mi sie, ze na lepsze. chociaz moge sie mylic
Chu - czechy, moj najlepszy obozowy przyjaciel. mozna z nim pogadac, pokazal mi miasto, nauczyl mnie jezdzic na skuterze, uwielbiam go! ale tylko wtedy kiedy jest trzezwy, bo jak jest pijany - co zdarza mu sie niestety czesto - to przypimina mu sie ze 'mnie kocha' i probuje mnie zaciagnac do lozka. a ja wtedy nie wiem co robic, nie potrafie byc asertywna, ale na szczescie zawsze ktos mi pomaga uciec. uwielbiam jego ciuchy, styl, muzyke.
Viet - niemiec, moja sympatia od pobytu w hanoi na trai he. najlepsze cialo na obozie i do tego cale moje :D 2lata starszy gentalman, no czego chciec wiecej? ponoc jestesmy, a raczej bylismy the cuttiest couple, bo zawsze trzymalismy sie razem, pod raczke, czy to w morzu czy na ladzie, on dbal o mnie, ja dbalam o niego, mamy identyczne tshirty i wlasnie drukuja nam nowe - bun heart pho, pho heart bun - pho to ja, bun to on, mamy identyczne bransoletki, liczne zdj w aparacie i w portfelach .. dla niego jestem w stanie przeprowadzic sie do niemiec luib nawet zamieszkac w wietnamie, byle by z nim byc! zauroczylam sie cholernie, ale rozmawialam z nim juz na poczatku naszej znajomosci, ze to zwiazek jedynie na oboz. niestety nie wiedzialam wtedy, jak cudowny on jest i ze zacznie mi na nim zalezec. wpadlam po uszy. on wie ze moglabym sie w nim zakochac, ale nikt nie wie jak bardzo pragne z nim byc. chcialabym powiedziec mu ze go kocham, ale pozniej .. pozniej wszystko sie zmieni. ja wroce do polski, on do niemiec i .. bedzie 'jak kiedys'. tesknie za polska, ale nie chce wrocic bez niego. jak wroce to wiem, ze nie bede szczesliwa z wielu powodow. mozecie mi nie wierzyc lub mowic, ze to tylko wakacyjny romans, ale moge sie zalozyc, ze nigdy nie widzieliscie mnie takiej szczesliwej z facetem, a co dopiero z wietnamczykiem. uwielbiam jego towarzystwo, wystarczy mi to, ze siedzi obok mnie, tuz obok. szczesliwa jak nigdy. dlatego marze o tym, zeby nasze ostatnie spotkanie trwalo bez konca, zeby nigdy sie nie skonczylo, bo naprawde nie chce go stracic. zdaje sobie sprawe z tego ze znajde sobie kogos innego w polsce, ale .. pragne jego.
Mike - rumunia, gotujacy fotograf o wzroscie 180cm i na dodatek biegle mowi po angielsku. moja pierwsza sympatia na obozie. chlopak idealny, ale ze .. coz. on wolal spedzic czas ze swoimi znajomymi + slyszalam wiele plotek. no i nie wyszlo nam. znajomosci klubowe zaczynaja sie i koncza sie jedynie w klubie. wydaje mi sie , ze troche zalowal jak sie dowiedzial o mnie i o niemcu.. ale coz. zycie. a z reszta .. gdyby jeszcze o mnie 'walczyl', to bylabym skolowana, bo nie wiedzialabym ktorego wybrac. a tak to zachowal sie elegancko i skonczylismy na przyjazni. bede za nim tesknic, bo mial cos w sobie.. cos z rafala, ale byla to pozytywna rzecz. a no i dbal o mnie od poczatku do konca + dal mi na pamiatke papierosa z sercem. mimo wszystko, nie znam go, ale dla mnie byl b.dobry.
reszta ludzi nie wplynela na mnie az tak jak ta trojka facetow. kazdy z nich ubiera sie fantastycznie, maja swietny gust muzyczny i ogolnie charaktery sa niemal nieskazitelne. cenie kazdego z nich, cala trojka moglaby skrasc moje serce ale .. wydaje mi sie, ze tylko jednemu sie udalo, temu najlepszemu.
no ale tak czy owak, te 3tygodnie mnie zmienily. juz nie ciagnie mnie az tak do picia - no bo kurde, kazdego dnia wodka hanoi .. ohyda. mozna umrzec, dlatego teraz bardziej doceniam bailey's :D a tak powaznie, to zmienili mnie ludzie i wydaje mi sie, ze na lepsze. chociaz moge sie mylic
Chu - czechy, moj najlepszy obozowy przyjaciel. mozna z nim pogadac, pokazal mi miasto, nauczyl mnie jezdzic na skuterze, uwielbiam go! ale tylko wtedy kiedy jest trzezwy, bo jak jest pijany - co zdarza mu sie niestety czesto - to przypimina mu sie ze 'mnie kocha' i probuje mnie zaciagnac do lozka. a ja wtedy nie wiem co robic, nie potrafie byc asertywna, ale na szczescie zawsze ktos mi pomaga uciec. uwielbiam jego ciuchy, styl, muzyke.
Viet - niemiec, moja sympatia od pobytu w hanoi na trai he. najlepsze cialo na obozie i do tego cale moje :D 2lata starszy gentalman, no czego chciec wiecej? ponoc jestesmy, a raczej bylismy the cuttiest couple, bo zawsze trzymalismy sie razem, pod raczke, czy to w morzu czy na ladzie, on dbal o mnie, ja dbalam o niego, mamy identyczne tshirty i wlasnie drukuja nam nowe - bun heart pho, pho heart bun - pho to ja, bun to on, mamy identyczne bransoletki, liczne zdj w aparacie i w portfelach .. dla niego jestem w stanie przeprowadzic sie do niemiec luib nawet zamieszkac w wietnamie, byle by z nim byc! zauroczylam sie cholernie, ale rozmawialam z nim juz na poczatku naszej znajomosci, ze to zwiazek jedynie na oboz. niestety nie wiedzialam wtedy, jak cudowny on jest i ze zacznie mi na nim zalezec. wpadlam po uszy. on wie ze moglabym sie w nim zakochac, ale nikt nie wie jak bardzo pragne z nim byc. chcialabym powiedziec mu ze go kocham, ale pozniej .. pozniej wszystko sie zmieni. ja wroce do polski, on do niemiec i .. bedzie 'jak kiedys'. tesknie za polska, ale nie chce wrocic bez niego. jak wroce to wiem, ze nie bede szczesliwa z wielu powodow. mozecie mi nie wierzyc lub mowic, ze to tylko wakacyjny romans, ale moge sie zalozyc, ze nigdy nie widzieliscie mnie takiej szczesliwej z facetem, a co dopiero z wietnamczykiem. uwielbiam jego towarzystwo, wystarczy mi to, ze siedzi obok mnie, tuz obok. szczesliwa jak nigdy. dlatego marze o tym, zeby nasze ostatnie spotkanie trwalo bez konca, zeby nigdy sie nie skonczylo, bo naprawde nie chce go stracic. zdaje sobie sprawe z tego ze znajde sobie kogos innego w polsce, ale .. pragne jego.
Mike - rumunia, gotujacy fotograf o wzroscie 180cm i na dodatek biegle mowi po angielsku. moja pierwsza sympatia na obozie. chlopak idealny, ale ze .. coz. on wolal spedzic czas ze swoimi znajomymi + slyszalam wiele plotek. no i nie wyszlo nam. znajomosci klubowe zaczynaja sie i koncza sie jedynie w klubie. wydaje mi sie , ze troche zalowal jak sie dowiedzial o mnie i o niemcu.. ale coz. zycie. a z reszta .. gdyby jeszcze o mnie 'walczyl', to bylabym skolowana, bo nie wiedzialabym ktorego wybrac. a tak to zachowal sie elegancko i skonczylismy na przyjazni. bede za nim tesknic, bo mial cos w sobie.. cos z rafala, ale byla to pozytywna rzecz. a no i dbal o mnie od poczatku do konca + dal mi na pamiatke papierosa z sercem. mimo wszystko, nie znam go, ale dla mnie byl b.dobry.
reszta ludzi nie wplynela na mnie az tak jak ta trojka facetow. kazdy z nich ubiera sie fantastycznie, maja swietny gust muzyczny i ogolnie charaktery sa niemal nieskazitelne. cenie kazdego z nich, cala trojka moglaby skrasc moje serce ale .. wydaje mi sie, ze tylko jednemu sie udalo, temu najlepszemu.
No comments:
Post a Comment