Friday, August 6, 2010

it's over











nie moge uwierzyc, ze oboz sie juz skonczyl. odnioslam wrazenie, jakbym byla z tymi ludzmi ponad rok, a to byly niecale 3tyg. czas tak szybko zlecial, ze nie zdazylam zapamietac wszystkich imion - 130osob - a co dopiero ich tak naprawde poznac. zdazylam jedynie zauwazyc, ze oboz to gra pozorow. niewiadomo kto udaje, kto klamie, kto jest soba - bo tak naprawde ja sama nie wiem czy bylam soba? wiekszosc obozu bierze mnie za 'crazy and wild polish girl', ale w sumie nie jestem ani crazy ani wild. co najsmieszniejsze, pod koniec obozu wyszlo na jaw kto jest najwieksza dziwka (Tui, rowiesniczka z Laosu, ktora wyglada na 13lat i nikt w zyciu by jej nie posadzal o 1576465453456 blow jobow ) kto jest najwiekszym zboczonym agresorem (Du , francuz ktory wyglada jak zolnierz ) czy tez kto ma najwieksze pracie na chlopcow ( Any, bulgaria, po zerwaniu ze Szwajcarem, pocieszyla sie Czechem, ktory kilka dni temu wrocil do swojego kraju, wtedy odnalazla sie w ramionach rok mlodszego Australijczyka - ktorego btw namawialam do calowania sie z nia :D).

mimo ze ludzie okazali sie falszywi, to i tak bedzie mi brakowalo trai he. nic nie robienie w hotelu, na koszt panstwa, ajjj. i ta policyjna eskorta. ta, to bylo fajne. teraz wszyscy chcemy byc in touch i na fb az roi sie od tekstow 'miss u all guys', ale ... coz. na wallu mam rozmowe z tajka.. z ktora w zyciu nie rozmawialam na trai he! a teraz tylko 'miss u' i tak w kolko. dziwne, ale takei zycie, nie ?

no ale tak czy owak, te 3tygodnie mnie zmienily. juz nie ciagnie mnie az tak do picia - no bo kurde, kazdego dnia wodka hanoi .. ohyda. mozna umrzec, dlatego teraz bardziej doceniam bailey's :D a tak powaznie, to zmienili mnie ludzie i wydaje mi sie, ze na lepsze. chociaz moge sie mylic

Chu - czechy, moj najlepszy obozowy przyjaciel. mozna z nim pogadac, pokazal mi miasto, nauczyl mnie jezdzic na skuterze, uwielbiam go! ale tylko wtedy kiedy jest trzezwy, bo jak jest pijany - co zdarza mu sie niestety czesto - to przypimina mu sie ze 'mnie kocha' i probuje mnie zaciagnac do lozka. a ja wtedy nie wiem co robic, nie potrafie byc asertywna, ale na szczescie zawsze ktos mi pomaga uciec. uwielbiam jego ciuchy, styl, muzyke.

Viet - niemiec, moja sympatia od pobytu w hanoi na trai he. najlepsze cialo na obozie i do tego cale moje :D 2lata starszy gentalman, no czego chciec wiecej? ponoc jestesmy, a raczej bylismy the cuttiest couple, bo zawsze trzymalismy sie razem, pod raczke, czy to w morzu czy na ladzie, on dbal o mnie, ja dbalam o niego, mamy identyczne tshirty i wlasnie drukuja nam nowe - bun heart pho, pho heart bun - pho to ja, bun to on, mamy identyczne bransoletki, liczne zdj w aparacie i w portfelach .. dla niego jestem w stanie przeprowadzic sie do niemiec luib nawet zamieszkac w wietnamie, byle by z nim byc! zauroczylam sie cholernie, ale rozmawialam z nim juz na poczatku naszej znajomosci, ze to zwiazek jedynie na oboz. niestety nie wiedzialam wtedy, jak cudowny on jest i ze zacznie mi na nim zalezec. wpadlam po uszy. on wie ze moglabym sie w nim zakochac, ale nikt nie wie jak bardzo pragne z nim byc. chcialabym powiedziec mu ze go kocham, ale pozniej .. pozniej wszystko sie zmieni. ja wroce do polski, on do niemiec i .. bedzie 'jak kiedys'. tesknie za polska, ale nie chce wrocic bez niego. jak wroce to wiem, ze nie bede szczesliwa z wielu powodow. mozecie mi nie wierzyc lub mowic, ze to tylko wakacyjny romans, ale moge sie zalozyc, ze nigdy nie widzieliscie mnie takiej szczesliwej z facetem, a co dopiero z wietnamczykiem. uwielbiam jego towarzystwo, wystarczy mi to, ze siedzi obok mnie, tuz obok. szczesliwa jak nigdy. dlatego marze o tym, zeby nasze ostatnie spotkanie trwalo bez konca, zeby nigdy sie nie skonczylo, bo naprawde nie chce go stracic. zdaje sobie sprawe z tego ze znajde sobie kogos innego w polsce, ale .. pragne jego.

Mike - rumunia, gotujacy fotograf o wzroscie 180cm i na dodatek biegle mowi po angielsku. moja pierwsza sympatia na obozie. chlopak idealny, ale ze .. coz. on wolal spedzic czas ze swoimi znajomymi + slyszalam wiele plotek. no i nie wyszlo nam. znajomosci klubowe zaczynaja sie i koncza sie jedynie w klubie. wydaje mi sie , ze troche zalowal jak sie dowiedzial o mnie i o niemcu.. ale coz. zycie. a z reszta .. gdyby jeszcze o mnie 'walczyl', to bylabym skolowana, bo nie wiedzialabym ktorego wybrac. a tak to zachowal sie elegancko i skonczylismy na przyjazni. bede za nim tesknic, bo mial cos w sobie.. cos z rafala, ale byla to pozytywna rzecz. a no i dbal o mnie od poczatku do konca + dal mi na pamiatke papierosa z sercem. mimo wszystko, nie znam go, ale dla mnie byl b.dobry.

reszta ludzi nie wplynela na mnie az tak jak ta trojka facetow. kazdy z nich ubiera sie fantastycznie, maja swietny gust muzyczny i ogolnie charaktery sa niemal nieskazitelne. cenie kazdego z nich, cala trojka moglaby skrasc moje serce ale .. wydaje mi sie, ze tylko jednemu sie udalo, temu najlepszemu.



No comments:

Post a Comment